Berenika Z tego co rozeznałem, to człowiek rozwija się duchowo według pewnego schematu. Tak jak rozwój fizyczny ma swoje etapy. Z tym że rozwój duchowy nie dzieje się z automatu, tak jak mamy to w przypadku dojrzewania fizycznego człowieka, ale jest mocno powiązany z jego wolą. Oczywiście z umysłem i z tym co ma w sercu też. Można powiedzieć że dość dobrze opisał go Kazimierz Dąbrowski w Dezintegracji Pozytywnej.
Jeżeli mamy na myśli chrześcijaństwo, to wiele jest opisów. Np w książce Groshela “Moc w słabości”. Lub św. Katarzyny https://wydawnictwowam.pl/prod.siedem-mieszkan-duszy.27780.htm?sku=73912 Większość życiorysów świętych też zawiera taki opis. W mocnym uproszczeniu najczęściej wyróżniane są trzy etapy: zachwyt Bogiem, noc wiary, dojrzała wiara. To co jest wcześniej przed zachwytem Bożą nauką, nie nazwałbym nawet etapem rozwoju wiary. Bardziej jest to etap poszukiwań. Oczywiście taki podział na etapy jest tylko pewnym szkicem, zrobionym po to by łatwiej rozeznać sytuacje. Tak naprawdę każdy człowiek duchowo rozwija się trochę inaczej. Może np nie być na początku tego zachwytu.
Ludzie wierzą w różne rzeczy. Najczęściej w naukę. Taka wiara najczęściej nie powoduje wzrostu duchowego. Tak Ciebie rozumiem, gdy czytam o tym jak to ludzie stopniowo tracą bądź zyskują wiarę. Ludzie mają w sercu różne wartości. Gdy je rozwijają swym umysłem (zgłębiając temat), bądź wolą (praktykując to co uważają za słuszne), to albo utwierdzają się w swoich wyborach, albo odrzucają to co kiedyś uznawali za wartość.
Czy mając takie założenia, nadal według Ciebie źle rozumiem ludzi?