3 min temu#3347
Arcytrafne spostrzeżenia Tomasza Grzywaczewskiego i Krzysztofa Bosaka. Za twitterem, ale wklejam tekst:
Tomasz Grzywaczewski
@TomaszGrzywacz3
Czego Kijów się nie nauczył tego Zełenski nie będzie umiał. Starcie 🇺🇦 prezydenta z ministrem Sikorski pokazuje, ze 🇺🇦 elity zwyczajnie nie rozumieją 🇵🇱 polityki👇👇👇
Kijów uwierzył, że główną przyczyną konfliktów z 🇵🇱 (zboże, historia) jest poprzedni prawicowy rząd. Taką optykę oczywiście uwiarygadniały opowieści Brukseli i Berlina et consortes o nacjonalistach w Warszawie. Z tego względu 🇺🇦 grała w zeszłym roku na zwycięstwo opozycji, co miało rozwiązać kwestie sporne.
W rzeczywistości było odwrotnie: 🇵🇱prawica z uwagi na przywiązanie do umownej idei „Miedzymorza” i programową anty-rosyjskość a po części brak wielkiej strategii „wschodniej” była skłonna na szerokie wsparcie 🇺🇦 bez warunków wstępnych. Co finalnie się na niej zemściło i być może kosztowało zwycięstwo wyborcze.
Kijów absolutnie nie zrozumiał i nadal nie rozumie, że temat Wołynia ale też rynku rolnego ma dla Polakow znaczenie egzystencjalne i żaden rząd nie może go na dłuższą metę ignorować.
Na dodatek rząd liberałów okazał się nadspodziewanie asertywny, bo primo wyczuwa nastroje wyborców a secundo jest mniej wrażliwy na idea Giedroycia a bardziej na wizję zjednoczonej (federacyjnej?) Europy i bardziej zależy mu na stanowisko Brukseli czy Berlina niż Kijowa.
I jak Wisienka na torcie jest jeszcze Radek Sikorski, który z naszymi wschodnimi sąsiadami grywał ostro. Warto posłuchać jak Litwini wspominają go z pierwszych rząd PO.
W książę Zbigniewa Parafianowicz jeden z rozmówców mówi, że Ukraińcy są mistrzami kiwania i robią to tak dobrze, ze w końcu sami sie okiwają. Byc może właśnie zaczęli to robić.
4:58 PM · 17 wrz 2024
i odpowiedź Bosaka:
Krzysztof Bosak
@krzysztofbosak
Dodałbym jeszcze trzy rzeczy, które również mają znaczenie, a są słabo lub wcale nieuświadomione w Polsce:
Z perspektywy Kijowa Polska nie jest szczególnie istotna. Kijowska elita poświęca moim zdaniem Polsce znacznie mniej uwagi niż warszawska elita Ukrainie (także przed wojną). Tak więc to nie tylko problem niewiedzy, ale niskiego priorytetu.
W systemie sowieckim, który kształtował i polskie i ukraińskie elity w drugiej połowie XX wieku, Ukraińcy należeli do wyższego i bardziej zaufanego kręgu. Uczestniczyli dzięki temu w uprawianiu polityki szczebla globalnego (zimna wojna), a Polacy tylko regionalnego. W Polsce brak sprawczości zastępowały inteligenckie rozważania, a tam uczono się polityki siły. Ta różnica doświadczeń nałożyła się na wcześniejsze różnice historyczne i ukształtowała dwie różne kultury polityczne (oczywiście była także masa innych czynników (np. system oligarchiczny), które o tym przesądzały). Rezultat jest taki że dla Kijowa realizm i polityka siły to domyślny model, a dla Warszawy idealizm, demokratyczny misjonizm i inteligencki dialogizm były domyślnym modelem. Ukraińskie elity były i są przekonane, że grają o ligę wyżej (a bogactwo części ukraińskich polityków sprawia, że faktycznie grają o ligę wyżej), a specjalny sposób traktowania Ukrainy w czasie wojny jeszcze ten stereotyp wzmocnił. Kijów nie chce Warszawy ani w roli przewodnika, ani odźwiernego do UE, ani starszego brata.
Na gruncie powyższej ukraińskiej kultury polityka Polski w czasie wojny wydaje się głęboko nieracjonalna. Moim zdaniem jako jej domyślne wyjaśnienie przyjęto, że Polska robi nie tyle to co chce a to co musi, czyli to co każą jej Amerykanie. Sprawa ustawy o IPN, która zahaczyła i o Kijów i o Waszyngton, uwiarygodniła ten stereotyp. Bezwarunkowe wejście w rolę hubu i rozbrojeniowe prymusostwo także. Warto pamiętać, że Kijowskie elity (w tym sam Zełeński) mają często doświadczenie społeczne i biznesowe w którym Ukraina i Rosja się splata. Nie ma więc powodu by również w ich umysłach rosyjskie stereotypy interpretowania polskiej pozycji międzynarodowej nie odgrywały istotnej roli.
11:07 PM · 17 wrz 2024
https://www.tapatalk.com/groups/pismejker/atak-na-ukrain-t9424-s3340.html#p272520