„Post-meh-dernitiy”, system hamowania umysłu i trening wysokiej wierności
Peco i Ruth Gaskovski
Znajdź wspólny wątek:
1. Dwie młode, energiczne i inteligentne kobiety odwiedziły dom przyjaciółki. Obie miały dobrze płatną pracę w firmie technologicznej i nieugięcie twierdziły, że nie są zainteresowane małżeństwem ani posiadaniem dzieci. „Nie potrafię nawet zająć się moją rośliną domową; czego mogłabym chcieć od dzieci?”. Powiedziały, że większość ich współpracowników nie była zainteresowana małżeństwem, a wielu z nich uważa, że życie „kończy się” w wieku 30 lat.
2. Lilly Philips sypia ze 100 mężczyznami dziennie i zamierza „pobić rekord świata”, sypiając z 1000 mężczyzn w ciągu 24 godzin.[1]
3. Dixie Dillon Lane opowiada w tej notatce, jak zorganizowała spotkanie w muzeum dla 12 rodzin (uzyskując nawet dotację na pokrycie kosztów wstępu). Dzień przed wydarzeniem odwołało je 11 rodzin. Rodzina Dixie była jedyną, która pozostała, „NIKT nie dotrzymał zobowiązania”.[2]
Prawdopodobnie możesz dodać do powyższej listy przykłady z własnego doświadczenia. W ten weekend odwiedziliśmy ośmioletniego krewnego, który wyraźnie stwierdził: „Och, nie możesz już ufać ludziom”. Dlaczego tak trudno jest nam związać się tylko z jedną osobą, a nawet pojawić się na jakimś wydarzeniu, gdy tak powiedzieliśmy?
Zaangażowanie oznacza powiedzenie „tak” jednemu wyborowi, ale oznacza także zdecydowane „nie” dla alternatyw, co sprawia, że jest to takie trudne. Jedne drzwi są otwarte, ale wszystkie inne są zamknięte.
„Nie” nie jest popularnym słowem. Wywołuje rozczarowanie i sprawia, że zastanawiamy się, co tracimy. Zawsze trudno było powiedzieć „ nie”, ale jest to jeszcze trudniejsze w społeczeństwie, które chce powiedzieć „tak” na wszystko. Idealnie byłoby, gdyby nasze „tak” było „tak”, a nasze „nie” było „nie”, ale zamiast tego domyślnie mówimy: „ Jasne, w porządku, może, dlaczego nie, poczekaj chwilę”.
I nic dziwnego, ponieważ nasze opcje są nieskończone. W każdej minucie użytkownicy Snapchata udostępniają 527 760 zdjęć, a w tej samej minucie użytkownicy Tindera wykonują 990 000 przeciągnięć palcem i 4 146 600 wyświetleń na YouTube. Nawet jeśli jesteśmy offline, mamy do czynienia z niezliczonymi wyborami na półkach sklepowych lub widzimy reklamy na niezliczonych billboardach. Kup to, kup tamto - dlaczego nie?
Kultura konsumencka opiera się na zasadzie Dlaczego nie? Dlaczego nie wypróbować tego kremu do skóry, tych witamin, tego jedzenia, tego olśniewającego nowego doświadczenia czegokolwiek? W końcu może ci się spodobać. Internet działa na tej samej zasadzie, zapraszając nas do cyfrowego smakowania, dotykania, wąchania wszystkiego, co pojawia się sześć cali przed naszymi oczami. Może nam się spodoba, a może nie i przejdziemy do następnego kliknięcia. Tak czy inaczej, nie jest to ani zdecydowane „ tak” , ani zdecydowane „ nie”, ale sposób myślenia, który jest nieskończenie otwarty na potencjalnie lepszą opcję. Zawsze mamy jedną nogę za drzwiami.
W związkach stało się tak źle, że nawet rodzice są zaniepokojeni, gdy ich dorosłe dzieci decydują się powiedzieć „tak”. Jak Freya India zauważa:
To zabawne, bo ostatnio rozmawiałam z przyjaciółką o tym, że jeśli zaręczysz się w młodym wieku lub zrobisz cokolwiek, co sygnalizuje faktyczne zaangażowanie, to rodzina i przyjaciele martwią się o ciebie. To tak, jakby niektórzy rodzice byli opiekuńczy tylko wtedy, gdy chodzi o zaangażowanie. Martwią się, że zamykasz sobie drogę do innych opcji. Kilka moich przyjaciółek, młodych kobiet w wieku około 20 lat, podjęło ostatnio zobowiązania - na przykład zaręczyły się - a ich rodzice wpadli w panikę.
Czy to w związkach, czy w innych dziedzinach życia, pewien stopień otwartości nie jest niczym złym. Naturalnie chcemy przeskanować krajobraz i zobaczyć, co tam jest. Otwartość, ciekawość i eksploracja są istotną częścią tego, co oznacza bycie człowiekiem. Ale gdy poświęcamy coraz więcej czasu na wypróbowywanie nowych doświadczeń, zarówno cyfrowych, jak i niecyfrowych, mięśnie mentalne, które w przeciwnym razie stałyby się wystarczająco silne, aby zaoferować zdecydowane „ nie” lub zdecydowane „ tak ”, zaczynają zanikać. Niczym żarłocy śmieciowego jedzenia, pragniemy bodźców bardziej niż zaangażowania, nawet jeśli z czasem nasze kubki smakowe stają się przytępione, nasze poznawcze brzuchy zaczynają zwisać, a wszystko zaczyna być trochę meh. Na zatłoczonym rynku wyborów nawet naprawdę dobre wybory mogą nabrać smaku meh, co doskonale ilustruje ten film, którym podzieliła się z nami nasza córka.
Powstanie „post-meh-dernizmu”
Duże obszary zachodniej kultury zostały opanowane przez postmodernizm. Postmodernizm jest złożoną filozofią, ale sprowadza się do idei, że nie ma obiektywnej prawdy. To sprawia, że trudno jest zaangażować się w cokolwiek, ponieważ wszystko jest niepewne. Oczywiście dla tych, którzy zostali uwięzieni w sztywnym lub destrukcyjnym światopoglądzie, postmodernizm może wydawać się wyzwoleniem, uwalniając nas od jakiejkolwiek władzy, która nas uciska, czy to Kościoła, rodziny czy tych złych ludzi (kimkolwiek oni są). Ale po tym, jak wiwaty wyzwolenia się skończą, po tym, jak obiektywna prawda zostanie zapomniana, a wszystkie opcje życia zostaną zbadane i odrzucone - ponieważ żadna nie może być prawdziwa - dochodzimy do meh.
Postmodernizm jest post-meh-dernizmem. Zaczyna się od oferowania wolności i ekscytacji, a kończy na apatii.
I to jest cykl, w którym wielu z nas się znajduje. W wysoce konsumpcyjnej i cyfrowej kulturze jesteśmy podekscytowani tylko po to, by skończyć znudzeni lub obojętni. To chroniczne uczucie „meh” spłaszcza nasze motywacje, zamienia nasze wartości w jogurt i pozostawia nas z niczym solidnym, w co moglibyśmy wierzyć, z wyjątkiem większej liczby wyborów i opcji konsumenckich. To zabija Boga, nie zabijając Boga, ale wzruszając ramionami. To świat, który kończy się nie z hukiem, ale ze skomleniem.
W młodości (Peco) spędzałem dużo czasu na medytacji, nie tylko jako forma higieny psychicznej, ale z pragnieniem przekroczenia zwykłego świata i osiągnięcia duchowego oświecenia. Gorliwie praktykowałem formę medytacji, która wymagała ode mnie całkowitego opróżnienia umysłu, aż pewnego dnia przyszło mi do głowy pytanie: „Dlaczego w ogóle mam umysł?”. Jeśli za wszystkim stałaby duchowa rzeczywistość, dlaczego miałbym mieć mózg, który posiada zdolności językowe, rozumowanie, pamięć i inne cudowne zdolności? Albo wszechświat był pod kontrolą złośliwego bóstwa, albo istniał jakiś cel dla mózgu w całej jego złożoności.
Umysł i jego układ hamulcowy
Ostatnią częścią ludzkiego mózgu, która się rozwinęła, jest kora przedczołowa. Znajduje się ona tuż za czołem i dojrzewa aż do trzydziestki. Ta część mózgu jest powiązana z niektórymi rzeczami, które czynią nas najbardziej ludzkimi, takimi jak nasza osobowość, nasza zdolność do bycia odpowiednim społecznie i rozwiązywania problemów, by wymienić tylko kilka. Jest również silnie zaangażowana w naszą zdolność do hamowania i kontrolowania naszego zachowania. Jeśli mózg byłby samochodem, to kora przedczołowa jest kierowcą w dużym ruchu ulicznym, czasami hamując, czasami sygnalizując, czasami skręcając, czasami przyspieszając, zawsze przewidując następny ruch - lub mówiąc prościej, mówiąc „tak” dla jednej rzeczy i „nie” dla innej. Zdolność do zdecydowanego „tak ” i "nie ” jest wbudowana w jedną z najbardziej wyrafinowanych części mózgu.
Jeśli umieścimy mózg w kontekście ludzkiego życia, a to życie w kontekście społeczeństwa, nie jest przesadą sugerowanie, że rozwijanie zdrowej, zaangażowanej zdolności do mówienia „tak” i „nie” jest ważne nie tylko dla prowadzenia samochodu lub pojedynczych zadań umysłowych. Pomaga podtrzymać to, co oznacza bycie człowiekiem, poprzez chwilową samokontrolę, która sprawia, że jesteśmy wiernymi rodzicami, wiernymi przyjaciółmi, wiernymi bojownikami o dobrą sprawę. Chyba że przyjmiemy filozofię lub styl życia, który jest chronicznie pozbawiony zahamowań, hedonistyczny lub niezaangażowany.
Zaangażowane „nie” kryje w sobie piękną moc. Kiedy wykluczamy jeden sposób działania, dzieją się dwie rzeczy. Jedną z nich jest to, że pewne drzwi zostają zamknięte, a klucze wyrzucone do oceanu. Drugą jest to, że aktywujemy naszą energię wokół alternatywnej ścieżki. Powiedzenie „nie” to nie tylko zaprzeczenie czemuś, nie tylko nieobecność i ślepy zaułek, ale moment mentalnego spalania, który może eksplodować energią w nowym kierunku. Zaangażowane „ nie ” to platforma startowa dla zaangażowanego „ tak”.
Wiele lat temu, mając niewiele pieniędzy i nowe dziecko, podjęliśmy ryzykowne zobowiązanie: przeprowadziliśmy się do mojej matki, która mieszkała w stumetrowym domu. To zobowiązanie przetrwało piętnaście lat. W poprzednim eseju Ruth opisała to w ten sposób:
Przez większość tych lat trójka naszych dzieci (wówczas w wieku od 8 do 14 lat) dzieliła tę samą, małą sypialnię o wymiarach 10 na 13 stóp. W świecie, w którym zakłada się, że każda osoba ma prawo do prywatnego pokoju, umieszczenie trójki dzieci w małej przestrzeni z łóżkami piętrowymi i na poddaszu, półkami na książki i szafkami na ubrania było nie tylko anomalią, ale uderzyło niektórych przyjaciół i rodzinę jako po prostu niewykonalne. Chociaż było wiele trudnych momentów, zwłaszcza podczas kłótni („Cóż, idę do swojego pokoju!”, a następnie „O tak? Ja też!”), ograniczenia środowiska wytworzyły silną i trwałą więź między rodzeństwem. Niewielka przestrzeń zmusiła ich do nauki tolerancji, kompromisu i samozaparcia, czemu towarzyszyła głębia koleżeństwa, której doświadcza coraz mniej rodzeństwa. Ich środowisko ukształtowało ich interakcje i głębię ich więzi.
W dużym ruchu ulicznym nasza stopa unosi się nad pedałem hamulca pojazdu, aby w razie potrzeby nacisnąć go, aby zapobiec zderzeniu. W związkach ośrodki hamujące naszego mózgu unoszą się nad pedałem hamulca serca, aby w razie potrzeby zatrzasnąć się w przypadku impulsywnych emocji i pochopnych zachowań. Nasza zdolność do mówienia „nie” pozwala nam powiedzieć „tak” rzeczom, których naprawdę pragniemy - czy to bezpiecznej podróży samochodem, czy zdrowym relacjom w rodzinie.
Rodzina jest dobrym, choć oczywistym, przykładem siły zaangażowania. A co z naszym stosunkiem do technologii? Wielu Amiszów i Mennonitów Starego Zakonu nie podłącza swoich domów do sieci elektrycznej. Oznacza to przynajmniej brak telewizora. Brak telewizji oznacza brak codziennej ekspozycji na graficzną przemoc, seks, reklamy lub niekończące się wyobrażenia o innych „opcjach” - innymi słowy, brak ekspozycji na wszystkie rzeczy, które mogłyby sprawić, że ich życie wydawałoby się nijakie i nieszczęśliwe w porównaniu.
Jak zauważa Barry Schwartz w swojej książce The Paradox of Choice z 2004 roku, wskaźnik depresji wśród Amiszów z hrabstwa Lancaster w Pensylwanii „wynosi mniej niż 20% wskaźnika krajowego”. Ich więzi społeczne są niezwykle silne, ale ponieważ mają oni znacznie inne oczekiwania co do osobistej autonomii niż Amerykanie głównego nurtu, nie doświadczają swoich wspólnych obowiązków jako osobistego poświęcenia.
A zobowiązanie wielu Amiszów i Mennonitów Starego Zakonu, by nie być w sieci energetycznej - o czym historycznie zdecydowano na długo przed erą Internetu - oznaczało, że kiedy ta era w końcu nadeszła, nie wpłynęła na nich tak, jak wpłynęła na nas.
Życie na wysokich obrotach
Zobowiązania, które podejmujemy jako społeczeństwo, przechodzą przez nas jak żelazne dźwigary w budynku. Często bierzemy je za pewnik, zapominając, że utrzymują razem nadbudowę. Żelazne dźwigary mogą wydawać się nudne, ale to one sprawiają, że budynek jest możliwy; stabilność ścian, okna z pięknymi widokami, pokoje, które nas chronią i gdzie życie rozwija się we wszystkich swoich odmianach.
Wiele z naszych podstawowych zobowiązań zostało osłabionych przez kulturę rozrywki, telewizji, konsumpcjonizmu i przeciążenia wyborem, a ostatnio przez Internet. Spośród nich internet jest prawdopodobnie najpotężniejszym i najbardziej namacalnym przejawem filozofii postmodernistycznej. Podczas gdy postmodernizm po prostu kwestionuje prawdę i proponuje niepewność wielu perspektyw, internet faktycznie daje nam te perspektywy w naszym codziennym doświadczeniu.
Dla każdego punktu widzenia, który możemy znaleźć w Internecie, często możemy znaleźć diametralnie przeciwny punkt widzenia i tysiące odmian pomiędzy nimi. Problem nie polega na tym, że istnieje wiele perspektyw, ale na tym, że każdego dnia spędzamy godziny na przewijaniu opcji i możliwości, z których każda jest jak młotek, delikatnie wybijający nity w naszych głowach. Dźwigary rozluźniają się, a cały nasz pogląd na świat staje się chwiejny i niepewny, a my nie czujemy się bezpiecznie, chyba że trzymamy wszystko na dystans. Internet kultywuje niezdecydowanie. Boimy się dać zdecydowane „tak”, nie wiedząc nawet dlaczego, ale po prostu czujemy, że to zbyt ciężkie, zbyt wiele do zniesienia. „Nauka wybierania jest trudna”, jak twierdzi Barry Schwartz. Ale „jeszcze trudniej jest nauczyć się wybierać dobrze. A nauczyć się wybierać dobrze w świecie nieograniczonych możliwości jest jeszcze trudniej, być może zbyt trudno”.
Internet dokonał czegoś, czego postmodernizm, jako filozofia, nigdy by nie osiągnął. Stworzył globalną kulę rozbijającą wszystkie „prawdziwe” przekonania na temat życia. Cóż, wszystkie przekonania z wyjątkiem jednego, oczywiście: że nie ma prawdy. Nieważne, że to absurdalny paradoks.
Jeśli masz wrażenie, że nasza kultura zapada się w pustkę, implodując sama w sobie, to główną częścią tej implozji jest praca postmodernistycznej kuli zniszczenia, zajmującej się obracaniem w gruzy tego, co dobre, piękne i prawdziwe. Ostatecznie, jedynym pozostałym „dobrem” będzie to, że dając wystarczająco dużo czasu, maszyna niszcząca musi w końcu zatrzasnąć kulę wyburzeniową w sobie.
Istnieje głęboki związek między prawdą a zaangażowaniem. Trudno jest być oddanym komukolwiek lub czemukolwiek, jeśli nie ufamy w prawdziwość naszych idei i wartości dotyczących najważniejszych spraw w życiu - zwłaszcza miłości, relacji, celu i powołania. A nawet jeśli jesteśmy pewni siebie w tych obszarach, nadal możemy nie być w stanie zaangażować się w niektórych sytuacjach, ponieważ inni ludzie mogą nadal być uwięzieni we mgle postmodernistycznego relatywizmu, niezdolni do podjęcia zdecydowanego wyboru.
Jeśli wielu młodych ludzi wydaje się dziś dziwnie pozbawionych motywacji lub niezdecydowanych i niepewnych co do zobowiązań, takich jak małżeństwo i dzieci, jednym z powodów jest to, że ich zdolność widzenia prawdy została osłabiona przez postmodernizm i jego najsilniejszą manifestację, Internet. Kiedy nic nie jest pewne, całkowicie logiczne jest pozostanie niezaangażowanym. Musisz trzymać wszystkie drzwi otwarte - ponieważ nie chcesz przegapić.
Nie chcesz też zostać porzucony. Jak zauważa Freya India:
…myślę, że jest to główne i często pomijane wyjaśnienie spadku liczby małżeństw i urodzeń - może to nie egoizm, może to nie narcyzm, może w głębi serca boimy się, że ktoś odejdzie. Że pewnego dnia zdecyduje się zrezygnować. Że nawet gdybyśmy dali z siebie wszystko, nigdy nie byłoby to wystarczająco dobre. Po prostu nie wierzymy, że ktokolwiek zostanie.
I tak nasze zobowiązania pozostają chronicznie niewyraźne, a wybory, których dokonujemy, są naznaczone nieostrością i nawiedzane przez nieuniknione „meh” i kapryśne fantazje o lepszej opcji. Gdybyśmy byli systemami dźwiękowymi, nasze doświadczenie byłoby „niskiej” wierności - zniekształcone i puste - podczas gdy tak naprawdę chcemy czegoś przeciwnego, pełnego i żywego życia w wysokiej wierności[3]. Chcemy prawdziwej miłości, a nie setek płytkich partnerów. Chcemy poczucia celu, a nie zwątpienia w siebie, motywacji, a nie apatii - a dla tych, którzy są skłonni do duchowości, wiary, której możemy zaufać, a nie tylko niekończących się poszukiwań lub symbolicznych sentymentów.
Jeśli chcemy odzyskać życie o wyższej wierności, możemy zacząć od odrzucenia głównych źródeł zniekształceń. Możemy odwrócić się od światopoglądów takich jak postmodernizm, które podtrzymują niepewność jako podstawę życia, a także możemy ograniczyć działania, konsumenckie lub cyfrowe, które powodują przeciążenie wyboru lub mieszają się z systemami kontroli naszego umysłu. Przede wszystkim możemy zdecydować, że rozsądny stopień prawdy o miłości i życiu jest rzeczywiście możliwy.
Wiara w prawdę jest niezbędna do zaangażowania, choć wiąże się z ryzykiem uporu, mylenia się lub fundamentalistycznego nalegania na posiadanie racji. Lekarstwem na to wszystko nie jest dążenie do niepewności, ale dążenie do pokory. Jednak pomimo ryzyka, bycie człowiekiem oznacza poszukiwanie prawdy i zobowiązań, które z niej wynikają - poszukiwanie tych zobowiązań, życie według nich, a jeśli zajdzie taka potrzeba, umieranie według nich.
Trening wysokiej wierności
Zastanawiając się nad naszym własnym doświadczeniem małżeńskim i życiowym, oto kilka prostych punktów wyjścia, które naszym zdaniem stanowią podatny grunt dla zdrowych zobowiązań:
Szukaj prawdy w sprawach wiary, miłości, celu i życia, i rób to z pokorą.
Bądź prawdomówny. Zaangażowanie wymaga zaufania, a przed zaufaniem musi pojawić się prawda. Bądź szczery w swoich relacjach i codziennych działaniach. Nie kłam, nawet jeśli jest to wygodne lub wydaje się trywialne.
Bądź wierny. Zaangażowane serce nie jest dzielone, ale oddane. Jeśli byłeś niewierny, nie ukrywaj swojego błędu, ale napraw go.
Ćwicz staranność w małych (i dużych) rzeczach. Odstawienie koszyka z zakupami lub zwrócenie książki z biblioteki na czas może wydawać się nieistotne, ale małe działania wyznaczają tor dla ważniejszych działań.
Używaj zaangażowanego języka. Unikaj mówienia „cokolwiek”. Mów poważnie i wyraźnie.
Przeglądaj mniej treści online , aby ograniczyć wybór i przeciążenie porównaniami. Jako punkt wyjścia, dołącz do Cyfrowego Postu podczas nadchodzącego Wielkiego Postu [4] lub stwórz swój własny plan gry.
Jeśli musisz anulować plany, zadzwoń. Nie używaj wiadomości tekstowych jako wymówki.
Spędzaj czas w obecności prawdziwych ludzi w lokalnym otoczeniu, takim jak biblioteki, domy kultury, kawiarnie, kościoły, targi, księgarnie itp. lub sam zorganizuj proste spotkanie.
Nawiązuj relacje z ludźmi, którzy wierzą w zaangażowanie, np. we wspólnotach kościelnych.
Spędzaj czas na robieniu prawdziwych rzeczy. Zobacz Proste Akty Zdrowego Rozsądku, aby zapoznać się z inspirującą listą na początek.
Usuń aplikacje randkowe.[5] Jeśli zaangażowanie jest tym, czego szukasz, ktoś przewijający twój profil jest złym punktem wyjścia.
Poproś zaufanych członków rodziny o wskazówki.[6]. Jeśli jesteś rodzicem, zaoferuj wskazówki.
Zapytaj kogoś z pokolenia sprzed Internetu o jego perspektywę.[7]
Jakie punkty dodałbyś do tej listy?
Jakie są najważniejsze składniki tworzenia „wysokiej wierności”?
Jak myślisz, dlaczego ludzie unikają zobowiązań?
Czy doświadczyłeś przeciążenia wyborem lub niezdecydowania?
O wiele bardziej wolelibyśmy przedyskutować te wszystkie przemyślenia z Tobą przy filiżance kawy przy naszym kuchennym stole. Następną najlepszą rzeczą byłoby, gdybyś dał nam znać, że tam jesteś - podziel się swoimi refleksjami w komentarzach, podziel się postem ze znajomymi lub po prostu daj polubienie - aby nasze pisanie było bardziej jak rozmowa, a mniej jak solilokwium.
—
Przypisy:
[1] Zobacz doskonały komentarz Mary Harrington Lily Philips and the Egregore Spreadsheet.
[2] Zobacz Katherine Johnson Martinko Go Where You Are Invited „Wygląda na to, że żyjemy w czasach, w których ludzie nie wahają się porzucać swoich przyjaciół z powodów, które wahają się od uzasadnionych do absurdalnych”.
[3] Chcemy w tym miejscu zrobić ukłon w stronę filmu High Fidelity opartego na powieści Nicka Hornby'ego. Po raz pierwszy obejrzeliśmy go we wtorek (tania noc) w małym kinie w Ottawie w 2000 roku i wyraźnie przypominamy sobie wszystkie pytania dotyczące „zaangażowania”, które pojawiły się w naszym młodym życiu w tamtym czasie.
[4] Tegoroczny Cyfrowy Post rozpocznie się w poniedziałek, 3 marca. Bądź na bieżąco, aby uzyskać więcej szczegółów.
[5] Zobacz artykuł Augusta Lamma„ Casual Dating”: „Usunąłem aplikacje. Nie robiły mi nic dobrego. Czas spędzony na ekranie naruszał moje zasady, algorytmy dyktowały moje pragnienia, samokomercjalizacja zaostrzała pewne bardzo specyficzne niepewności (nie chciałbyś wiedzieć). Skupiłem się na prawdziwym życiu”.
[6] Zobacz noworoczne postanowienie Mary Harrington, by „przywrócić ciotki”: Teraz staje się jasne, dlaczego tak często to starsze zamężne kobiety zajmują się organizowaniem, ułatwianiem, majsterkowaniem i wtrącaniem się w tworzenie rodziny. Jako grupa mamy doświadczenie życiowe i więcej informacji, na podstawie których możemy ocenić charakter i ocenić dobrego, a nie tylko efektownego potencjalnego partnera. Jesteśmy zainteresowani tworzeniem więzi społecznych: nie ma nic przyjemniejszego niż widok dwojga młodych ludzi z rodzin, które znasz, tworzących związek i pogłębiających więzi w grupie społecznej”.
[7] Ted Gioia oferuje solidny początek z A Manifesto in Defense of Courtship: „Być może jest to jeszcze jeden przykład aplikacji tworzących skróty, podczas gdy lepiej byłoby, gdyby proces ten był dłuższy i bardziej ceremonialny. Wszyscy wiemy, że slow food smakuje lepiej niż fast food. Dotyczy to także wielu innych rzeczy - dobre rzeczy wymagają czasu. Jeśli zależy ci na rezultatach, nie spieszysz się. Dlaczego więc nie spróbować tego samego w związkach?”.
—
Warte przeczytania
Odwaga zaangażowania autorstwa Freyi India i Mary Harrington
Manifest w obronie zalotów autorstwa Teda Gioia
Idź tam, gdzie jesteś zaproszony autorstwa Katherine Johnson Martinko
Tworzenie kultury jako opór autorstwa Granta Martsolfa
Dla pokolenia Z media społecznościowe są opcjonalne Gabriela Nguyen dla After Babel (Jonathan Haidt i Zach Rausch)
Za: https://schooloftheunconformed.substack.com/p/high-fidelity-bringing-back-commitment