Jeśli chodzi o samotność, spadek popularności seksu i naszą coraz bardziej depresyjną kulturę, telefony są oczywistym winowajcą. Czy warto temu zaprzeczać?
Magdalene J. Taylor
Rok temu opublikowałam esej dla New York Times, który zmienił trajektorię mojej kariery. Chodziło o to, że coraz mniej Amerykanów uprawia seks, w niemal każdej grupie demograficznej. W przypadku każdego ze zwykłych zastrzeżeń - bogactwa, wieku, orientacji - dane prawie zawsze podkreślały, że poprzednie pokolenia w tych samych okolicznościach uprawiały więcej seksu niż my dzisiaj. Moim celem przy pisaniu tego eseju była głównie próba podkreślenia roli, jaką seks odgrywa w naszym dobrobycie kulturowym i jego związku z epidemią samotności. Wielu z nas rozwinęło zblazowane podejście do seksu i chciałam, aby ludzie się tym przejęli. Tak naprawdę nie chodziło o stosunek płciowy i to powiedziałam. Chodziło o chęć życia w żywym, energicznym społeczeństwie.
Od czasu napisania tego tekstu jestem nieustannie pytana o przyczynę tego wszystkiego. Oczywiście nie ma jednej uniwersalnej odpowiedzi. Po publikacji występowałam w audycjach radiowych i podcastach, gdzie proszono mnie o podzielenie się niektórymi z nich. Rozpacz ekonomiczna, niepokoje polityczne, a nawet obawy o klimat były jednymi z powodów, które słyszałam. Ale wszystko to, szczerze mówiąc, wydaje się bezsensownie abstrakcyjne. Sprawia, że problem nie leży w naszych rękach, podczas gdy ja uważam, że może on dosłownie w nich tkwić.
Problemem są oczywiście nasze telefony.
W lutym, The Atlantic opublikował artykuł o upadku spędzania czasu poza domem. Zawarto w nim szczególnie druzgocący wykres przedstawiający odsetek nastolatków, którzy zgłaszają, że spotykają się z przyjaciółmi dwa lub więcej razy w tygodniu od 1976 roku. Odsetek ten utrzymywał się na stałym poziomie około 80% aż do połowy lat 90-tych, kiedy to zaczął się subtelny spadek. Następnie, w 2008 roku - rok po premierze pierwszego iPhone’a - spadek stał się znacznie bardziej dramatyczny. Od tego czasu wskaźnik ten nadal gwałtownie spada, oscylując obecnie na poziomie nieco poniżej 60 procent nastolatków, którzy spędzają dużo czasu z przyjaciółmi każdego tygodnia.
Niektórzy z nas naprawdę nie lubią, gdy krytykuje się ich nawyki związane z czasem spędzanym przed ekranem. Inni mogą myśleć, że wydają się mądrzejsi, podkreślając inne kwestie, że potrafią spojrzeć ponad walkę i obserwować trendy makro, które naprawdę kształtują nasze życie, a nie głupią retorykę antytelefoniczną, którą słyszymy od Boomersów. A niektóre z tych innych trendów rzeczywiście mają zastosowanie. Korelacja nie równa się przyczynowości. W 2008 roku wydarzyło się wiele rzeczy. Mianowicie, kryzys finansowy, którego skutki wciąż odczuwamy. Kiedy udostępniłam wykres na Twitterze/X, mówiąc, że telefony są oczywistą przyczyną, była to jedna z najczęstszych odpowiedzi. Innym był spadek liczby wolnych przestrzeni. Jest naprawdę niewiele miejsc, w których nastolatki mogą spędzać czas poza domem. Skateparki zamieniają się w korty do gry w kręgle ze znakami „zakaz wstępu”, centra handlowe są zamykane i nie można już wydać 1 dolara na McChickena, aby usprawiedliwić przesiadywanie godzinami w sali restauracji McDonald’s. Jak jednak wyjaśnia artykuł Atlantic, zmniejszająca się liczba miejsc, w których można być i doświadczać społeczności, stanowi problem, nad którym ubolewamy od lat 90. I nie chodzi tylko o nastolatków - wszyscy spędzają ze sobą mniej czasu niż kiedyś. „Krótko mówiąc, nie ma statystycznego zapisu żadnego innego okresu w historii Stanów Zjednoczonych, w którym ludzie spędzali więcej czasu samotnie” - czytamy w artykule.
Faktem pozostaje, że nawet w obliczu kryzysu finansowego, nawet w obliczu braku przestrzeni publicznych, wszyscy moglibyśmy nadal doświadczać towarzystwa naszych przyjaciół i rodziny w domu za darmo, a my decydujemy się tego nie robić. Badanie U.S. Census Bureau’s American Time Use pokazuje, że spędzamy nawet mniej czasu z naszymi małżonkami i dziećmi na rzecz samotności. Dzieje się tak dlatego, że zamiast tego korzystamy z naszych telefonów.
Amerykanie spędzają średnio około czterech i pół godziny dziennie korzystając ze swoich telefonów, a niektórzy z nas znacznie więcej. Wiele osób patrzy na swoje telefony nawet przez dziesięć godzin dziennie. Ja osobiście spędzam średnio sześć i pół godziny dziennie i nienawidzę tego. Większość tego czasu spędzam w mediach społecznościowych, co usprawiedliwiam jako przedłużenie mojej pracy, ale w rzeczywistości jestem uzależniona od przewijania i otrzymywania powiadomień. Niedawno wprowadziłam limit czasowy na niektóre aplikacje, co częściowo pomaga.
Być może chcemy powiedzieć, że media społecznościowe lub Internet są tutaj prawdziwymi winowajcami, ale kiedy mówimy o korzystaniu z telefonu, to właśnie o tym mówimy. Smartfony umożliwiły nam stały dostęp do mediów społecznościowych i reszty tego, co oferuje Internet - w tym pornografii - i są obecnie dominującą formą, za pośrednictwem której to robimy. Jest taki bezsensowny komiks XKCD, który ludzie uwielbiają cytować, wyszczególniając, jak każda nowa forma konsumpcji mediów w historii była obwiniana za koniec socjalizacji. Książki, gazety, telewizja, walkmany były wymieniane jako powody, dla których ludzie już ze sobą nie rozmawiają. I tak, może zjawisko ludzi rozmawiających z nieznajomymi w miejscach publicznych umiera od setek lat, ale pozostaje coś całkowicie współczesnego w tym, co robią nam teraz telefony.
Ludzie nie spędzali zbiorowo nawet dziesięciu godzin dziennie na czytaniu. Nie wybierali masowo książek zamiast prawdziwych ludzi. Nawet gdy ludzie zaczęli spędzać godziny dziennie na oglądaniu telewizji i grach wideo, szersze trendy dotyczące czasu spędzanego z innymi nie zmieniły się drastycznie. W 1950 roku typowe amerykańskie gospodarstwo domowe oglądało już cztery i pół godziny telewizji dziennie. Ludzie konsumują ogromne ilości mediów od dziesięcioleci, ale dopiero smartfon, urządzenie, które nosimy przy sobie niemal w każdej chwili, sprawił, że zaczęliśmy być tak samotni. Ani książki, ani telewizja nie symulują socjalizacji w sposób, w jaki robią to nasze telefony.
Oczywiście iPhone nie jest jedyną rzeczą, która odróżnia lata 50. od dzisiejszych, czy nawet wczesne lata 2000 od dzisiejszych. Masz rację uważając, że życie jest trudniejsze z ekonomicznego punktu widzenia, że jest mniej sposobów na tworzenie społeczności, że istnieje niezliczona ilość globalnych problemów, z powodu których można czuć się przygnębionym. Nie zamierzam udawać, że liczba zgonów z rozpaczy, takich jak przedawkowanie opioidów, wzrosła, ponieważ za dużo korzystamy z telefonów. Ale rzeczywistość jest taka, że niektóre z tych zmian, a co ważniejsze, sposób, w jaki je postrzegamy, są spowodowane przez telefon. Jesteś świadomy tego, jak złe jest życie, ponieważ Twój telefon nieustannie Ci o tym mówi.
Wszystkie z wyjątkiem jednej z siedmiu największych firm na świecie pod względem kapitalizacji rynkowej to giganci technologiczni (Microsoft, Apple, NVIDIA, Amazon, Google i Meta), wyjątkiem jest firma naftowa Saudi Aramco. Nie znam się zbyt dobrze na ekonomii, ale zaryzykuję stwierdzenie, że firmy te mają pewną motywację finansową, by jak najdłużej utrzymać użytkowników przy swoich urządzeniach. Spadek liczby przestrzeni publicznych i miejsc, w których można tworzyć prawdziwą społeczność, jest również związany z tymi warunkami ekonomicznymi.
Wiele osób na Twitterze/X udostępniło zdjęcia z lokalnych parków z napisami „zakaz rzucania piłką” i innymi znakami w stylu „zakaz wstępu”, które aktywnie zniechęcają dzieci i nastolatków do korzystania z tych miejsc. Ludzie mają pełne prawo być źli z powodu tych przypadków, że jest niewiele miejsc, w których można po prostu być. Ale nawet te sytuacje można częściowo przypisać naszej kulturze skoncentrowanej na telefonach. Powiedzmy, że są to decyzje władz małego miasta - ze względu na nasz obecny krajobraz technologiczny nie mamy już silnej lokalnej infrastruktury informacyjnej, która pomogłaby informować mieszkańców o tego typu posunięciach. A ponieważ mamy nasze telefony i inne ekrany, na których możemy się oprzeć, jest mało prawdopodobne, abyśmy poświęcili dużo czasu na udział w posiedzeniach rady miasta lub ratusza, które pozwalają nam jako obywatelom zmienić te sprawy.
Jest to całkowicie zrozumiałe. Ludzie są wyczerpani, mają pracę, rodziny. Nie powinieneś musieć walczyć o miejsca, w których możesz być, o rzeczy do zrobienia offline. W chwili obecnej utknęliśmy w martwym punkcie. Nie wiemy, jak nawiązywać znajomości, umawiać się na randki, śledzić wiadomości, a nawet kupować ubrania bez pomocy naszych telefonów, a żadna z tych rzeczy nie jest tak naprawdę naszą winą. Nawet jeśli na to narzekam, to nie jest tak, że zamierzam całkowicie zrezygnować z mojego. To, czego naprawdę chcę dla siebie i wszystkich innych, to po prostu mniej korzystać z telefonu. To jest coś, na co mamy wpływ. Chcę, aby ludzie nadali priorytet prawdziwemu światu. Seks, sedno tego, o czym najczęściej piszę, jest jednym z jego elementów. Zależy mi na seksie i na tym, by ludzie go uprawiali, ponieważ jest to coś prawdziwego. Kiedy zachęcałam ludzi do „uprawiania większej ilości seksu” w eseju Timesa, to właśnie do tego ostatecznie wzywałam: do ponownego położenia nacisku na rzeczywistość.
Odłączenie telefonów to kolejna realna rzecz, którą możemy zrobić, aby poprawić nasze życie towarzyskie. Gospodarka jest poza naszą kontrolą, ale nasza własna konsumpcja technologii już nie. Nigdzie nie dojdziemy broniąc telefonów. Przynajmniej nie przywrócimy klubów książki i lig kręgli, oglądając filmy na YouTube i przesuwając palcem na Tinderze. Nie będzie przestrzeni do istnienia i spotykania się, jeśli ludzie będą woleli zostać w domu i scrollować. Lepszy świat nie zostanie zbudowany poprzez zwiększenie czasu spędzanego przed ekranem.
https://magdalene.substack.com/p/its-obviously-the-phones