Jonathan Haidt i jego zespół twierdzą, że nastoletnie dziewczęta są przygnębione, ponieważ zbyt często korzystają z mediów społecznościowych. Może być również tak, że dziewczęta są przygnębione, ponieważ pogorszyły się ich perspektywy.
Tove K
Mój ulubiony psycholog, Jonathan Haidt, rozpoczął interesujący Substack: After Babel. Jego celem jest wypróbowanie pomysłów przyszłej książki na temat związku między kwestiami zdrowia psychicznego nastolatków a korzystaniem z mediów społecznościowych. Haidt i jego zespół uważają, że lepiej jest uzyskać wszelką możliwą krytykę przed wydaniem książki, niż po jej wydaniu. Myślę, że to sprytne. Każdy powinien tak robić.
Hipoteza Haidta jest taka, że rozwój mediów społecznościowych jest odpowiedzialny za wzrost zgłaszanej przez siebie depresji i myśli samobójczych. Oznacza to, że trend ten jest najbardziej widoczny wśród nastoletnich dziewcząt. Podczas gdy ogólna korelacja między korzystaniem z mediów społecznościowych a problemami ze zdrowiem psychicznym wśród nastolatków jest ograniczona, korelacja ta jest bardzo widoczna wśród dziewcząt.
Odsetek nastolatków w Wielkiej Brytanii z „klinicznie istotnymi objawami depresji” według godzin korzystania z mediów społecznościowych w ciągu tygodnia, w tym kontrole. Wykres i tekst skopiowane z postu Social Media is a Major Cause of the Mental Illness Epidemic in Teen Girls. Oto dowody, na blogu Jonathana Haidta After Babel.
W późniejszym poście zatytułowanym Academic Pressure Cannot Explain the Mental Illness Epidemic, partnerka badawcza Haidta, Jean M. Twenge, wyjaśnia, że to przede wszystkim dziewczęta z gorszymi ocenami w szkole mają najwięcej problemów ze zdrowiem psychicznym i spędzają najwięcej czasu korzystając z mediów społecznościowych. To znaczy dziewczęta, które nie należą do mniejszości konkurującej o nieliczne miejsca na najlepszych uczelniach. W ten sposób Haidt i jego zespół wykluczyli również presję akademicką jako przyczynę.
Odważny projekt
Ustalenie związku między dwoma odrębnymi zjawiskami, mając do dyspozycji jedynie wykresy, to odważny projekt. Lubię taką odwagę i sam często jestem jej pełen. Odważne myślenie posuwa myślenie jako takie do przodu. W związku z tym czuję się trochę źle, kwestionując projekt Haidta: Oczywiście korzystanie z mediów społecznościowych nie było jedyną rzeczą, która zmieniła się w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Zwracanie na to uwagi wydaje się niemal drobiazgowe.
Niemniej jednak, ponieważ Haidt szczególnie wyróżnia dziewczęta, a wśród nich dziewczęta, które nie radzą sobie zbyt dobrze w szkole, jako główne ofiary, myślę, że ma do czynienia ze szczególnie ważnym czynnikiem mylącym: Płeć. Czy relacje między płciami nie zmieniły się zbytnio w ciągu ostatnich dziesięciu lat?
Kłopoty z płcią
Pomysł, że relacje między płciami mogą powodować problemy ze zdrowiem psychicznym u dziewcząt i młodych kobiet nie jest niczym nowym. Mamy zapomnianą już Marcię Guttentag, psycholog, która zauważyła gwałtowny wzrost liczby depresji i samobójstw wśród młodych kobiet na początku lat siedemdziesiątych. Guttentag tłumaczyła te problemy nadwyżką kobiet na rynku randkowym, która pojawiła się, gdy pokolenie wyżu demograficznego osiągnęło pełnoletność. Ponieważ zwyczajowo kobiety umawiają się na randki z mężczyznami o kilka lat starszymi, rosnąca liczba urodzeń oznacza presję małżeńską dla młodych kobiet. Guttentag uważa, że przewaga liczebna mężczyzn doprowadziła do rozluźnienia norm seksualnych i mniej stabilnych związków. Młode kobiety czuły się mniej pożądane i w rezultacie popadały w coraz większą depresję.
Od 1970 roku nie brakowało feministycznych pisarzy wyjaśniających złe samopoczucie młodych dziewcząt z powodu niekorzystnych ról płciowych. Już jako nastolatka przeczytałam „Reviving Ophelia: Saving the Selves of Adolescent Girls” Mary Pipher i w pełni się z tym zgodziłam: jak ktokolwiek mógłby czuć się dobrze w tym powierzchownym społeczeństwie, które ceni kobiety głównie za ich wygląd?
Najwyraźniej wiele młodych dziewcząt czuło się dobrze. Kiedy byłam nastolatką, na przełomie tysiącleci, zdrowie psychiczne nastolatków było znacznie lepsze, niż obecnie. Statystyki Haidta są amerykańskie, a ja nie dorastałam w Ameryce. Mogę jednak łatwo znaleźć szwedzki raport, który mówi mniej więcej to samo, co Haidt i jego zespół: Samoocena problemów psychologicznych u dziewcząt gwałtownie wzrosła od 2009 roku. (Zespół Haidta ogłosił niedawno plan uruchomienia serii postów, które pokażą, że epidemia problemów ze zdrowiem psychicznym jest zjawiskiem obejmującym wszystkie kraje zachodnie, zwłaszcza te najbardziej indywidualistyczne. Bądź na bieżąco).
Jak wyglądały dobre czasy?
Jestem złym świadkiem tych dobrych czasów dla zdrowia psychicznego nastolatków, ponieważ nie byłam zdrową psychicznie nastolatką. Powinnam jednak być świadkiem wielu stosunkowo zdrowych psychicznie nastoletnich dziewcząt wokół mnie w małym południowo-szwedzkim miasteczku, w którym dorastałam (i w pobliżu którego nadal mieszkam). Jakie one były?
Cóż, były… normalne. Bycie normalnym było niezwykle ważne. W wieku szesnastu lat wszyscy, z wyjątkiem bardzo niefajnych ludzi, pili alkohol w niektóre weekendowe wieczory. Skutkowało to okazjami do robienia szalonych rzeczy i uprawiania przypadkowego seksu. Uprawianie przypadkowego seksu po pijanemu było postrzegane jako coś w rodzaju akceptowalnego, jeśli przestępstwo nie było powtarzane w sposób systematyczny. Mężczyźni i kobiety byli przy takich okazjach oceniani zaskakująco podobnie.
Ludzie tworzyli również pary. Większość była samotna, ale raz na jakiś czas można było zobaczyć dziewczynę i chłopaka trzymających się za ręce. Szczególnie pamiętam szczęśliwe twarze niektórych pozornie zwyczajnych dziewcząt, które miały chłopaków już w wieku 15 lub 16 lat. Pod koniec liceum coraz więcej osób znajdowało sobie partnerów. Również niektórzy z tych bardzo niefajnych ludzi, którzy do tej pory socjalizowali się głównie w grupach segregowanych ze względu na płeć i trzeźwych, odnaleźli się, gdy zbliżali się do dorosłości.
Niewiele osób miało opinie. Opinie na temat czegokolwiek ważnego były postrzegane jako geekowskie i dziwne. Zwłaszcza dziewczyny miały być nieco nijakie. Dbanie tylko o to, w co się ubrać, jak przejść przez szkołę i jak znaleźć coś do picia na następną imprezę, było swego rodzaju ideałem.
Przyszłość nigdy nie nadchodzi
We wczesnych latach 2000 młodzi ludzie mieli pić, flirtować, przyciągać się do siebie, czasami popełniać błędy i kończyć w łóżku z niewłaściwą osobą, zmywać to i kontynuować to, co robili. Innymi słowy, żyć dzikim życiem młodości. Ale w końcu mieli też dorosnąć i rozpocząć dorosłe życie. Te perspektywy nie zawsze były szczęśliwie oczekiwane. Pamiętam, że w ostatniej klasie liceum pewna dziewczyna z mojej klasy przewidziała, że skończy z siedmiorgiem dzieci i mężczyzną pijącym piwo.
Ta konkretna dziewczyna zrobiła wszystko, by uniknąć tego, co uważała za domyślny los dla nieostrożnych: Jak tylko mogła, wyprowadziła się do większego miasta. Jednak te, które pozostały, zrobiły to głównie dlatego, że nie chciały nowej wolności, jaką społeczeństwo oferowało mojemu pokoleniu. Ludzie, którzy tu zostali, nadal tworzyli raczej stabilne pary, kupowali (raczej tanie) domy i mieli dwójkę dzieci na parę.
Celebrowano wieczną młodość
Jednak dla tych, którzy nie byli zadowoleni z bycia normalnymi, w miastach otwierały się nowe możliwości. Nie trzeba było być heteroseksualnym. Nie trzeba było być monogamicznym. Nie trzeba było zadowalać się jednym partnerem. Nie trzeba było mieć dzieci.
Dla tych, którzy chcieli, nie było już silnego piętna przeciwko kontynuowaniu nastoletniej kultury picia w weekendy na spotkaniach mieszanych płci, flirtowania, zaczepiania i flirtowania. Dla znacznej części mojego pokolenia dorosłość nie oznaczała ustatkowania się, małżeństwa i wychowywania dzieci. Oznaczało to dalsze robienie tego, co robili jako nastolatkowie, ale lepiej: Kluby zamiast trawników. Koktajle zamiast przemycanych puszek piwa i cydru. Zupełnie obcy ludzie, z którymi można było się umówić, zamiast dziewczyny, na którą trzeba było wpaść w szkole w poniedziałek.
Kiedy dorastałam, było to coś zupełnie nowego. Było to coś, na co mogli się zdecydować ci, którzy naprawdę tego chcieli. Standardem wciąż było małżeństwo i dzieci. Ale stopniowo, przedłużająca się kultura młodzieżowa rozwinęła się w nową domyślną. Dla tych, którzy są dziś nastolatkami, imprezowanie, umawianie się na randki i utrzymywanie przypadkowych relacji do trzydziestki nie jest buntowniczą opcją. Przynajmniej w postępowych kręgach jest to normą. Wśród postępowców, małżeństwo i posiadanie dzieci wcześnie podniesie o wiele więcej brwi, niż randkowanie do 30 roku życia.
Kiedy byłam nastolatką na początku XXI wieku, życie dorosłych znacznie mniej różniło się od życia nastolatków. Z jednym wyjątkiem: Kiedy byłam młoda, dorośli bez przekonania próbowali stawiać przeszkody na drodze młodych ludzi do spotkań towarzyskich opartych na alkoholu i nieodpowiedzialnej seksualności. Próbowali zastąpić nastoletnią kulturę stworzoną i podtrzymywaną przez samych nastolatków odkażoną, trzeźwą wersją nadzorowaną przez opłacanych dorosłych. Przez większość dni zdecydowanie im się to udawało: Pięć dni w tygodniu nastolatki chodziły do szkoły i robiły to, co kazali im nauczyciele. Mimo to dorosłym nie udało się zabić wszystkich spotkań towarzyskich na większą skalę organizowanych przez nastolatków dla nastolatków.
Zaledwie dekadę lub dwie po mojej nastoletniej karierze wydaje się, że dorosłemu światu udało się stłumić kulturę nastolatków, a przynajmniej ją zdezynfekować. Wszystko, co niegrzeczne, zmniejszyło się wśród nastolatków: piją mniej alkoholu, rzadziej zachodzą w ciążę i uprawiają mniej seksu. W końcu nastolatki stały się bardziej potulnymi istotami, jakimi społeczeństwo zawsze chciało, aby były. Niestety, te potulne istoty popadają w depresję i samobójstwa, jak rzadko kiedy.
Smartfony i media społecznościowe mogły pomóc w procesie pacyfikacji. Dorośli zawsze chcieli, aby nastolatki pozostały dziećmi na dłużej, podczas gdy same nastolatki chciały być dorosłe tak szybko, jak to możliwe. Smartfony, które pozwalały nastolatkom marzyć o dorosłym życiu, zamiast nim żyć, mogły sprawić, że nastolatków łatwiej było przekonać do spokoju. Po prostu nie uczyniły ich szczęśliwszymi.
Druga strona inceli
Jednym z najwyraźniejszych znaków, że młodzi ludzie zastąpili rzeczywistość Internetem, jest spadek liczby relacji seksualnych między młodymi ludźmi. Kiedy byłam młoda, upijanie się i obściskiwanie z kimś przeciwnej płci było uważane za normalną rzecz do zrobienia. W dzisiejszych czasach nastolatki mają wiele lat na wyrobienie sobie opinii na temat tego, czego naprawdę pragną seksualnie i romantycznie, gdy nadejdzie ich kolej na wybór spośród prawdziwych osobników płci przeciwnej.
Spadek liczby związków seksualnych wśród młodych ludzi opisywany jest głównie jako problem młodych mężczyzn. Samozwańczy incele twierdzą, że są ignorowani przez kobiety, ponieważ wszystkie godne ich kobiety dążą do mężczyzn o wyższym statusie.
Pytanie brzmi, w jaki sposób może to być nowe zjawisko. Wszyscy, zarówno mężczyźni, jak i kobiety, zawsze starali się o najlepszego partnera, jakiego mogli zdobyć. Dlaczego ten instynkt zniszczył rynek partnerski dopiero w ostatniej dekadzie lub dwóch?
Incele często postrzegają siebie jako antytezę feminizmu. Ale w rzeczywistości myślę, że sami są ofiarami własnego feministycznego myślenia. Feminizm nauczył kobiety, że powinny mieć prawo do robienia tego samego, co mężczyźni. Powinny móc pracować jak mężczyźni, uprawiać przypadkowy seks jak mężczyźni i tak dalej. I odwrotnie, młodzi mężczyźni odnieśli wrażenie, że powinni być w stanie robić to, co robią kobiety. Jeśli kobiety mogą uprawiać seks po prostu uśmiechając się w barze, oni też tego oczekują. Kiedy kobiety nigdy nie oferują im tego samego, co oni oferują kobietom, czują się dyskryminowani.
Nikt nie powiedział tym mężczyznom, że w rzeczywistości kobiety nie lubią przypadkowego seksu tak bardzo jak mężczyźni. Indywidualistyczny feminizm zakłada, że tak jest, ale w rzeczywistości tak nie jest. To coś nowego. Poprzednie pokolenia mężczyzn uczono, że jeśli chcą seksu, muszą za niego zapłacić. Ta zapłata wyglądała bardzo różnie w różnych społeczeństwach. W społeczeństwie zachodnim mężczyźni tradycyjnie stają się atrakcyjni seksualnie dla kobiet o podobnej wartości partnerskiej poprzez kierowanie swoich zasobów do jednej konkretnej kobiety i dzieci, które z nią ma. Mężczyźni musieli pójść na kompromis z pragnieniem dodatkowych partnerek, niezależnie od tego, jak bardzo się z tym czuli.
Takie poświęcenia sprawiają, że zupełnie zwyczajni mężczyźni są pożądani przez zupełnie zwyczajne kobiety. W zamian te zwykłe kobiety najczęściej chcą być atrakcyjne, dużo inwestować w swoje związki i stać się ciężko pracującymi matkami.
Dopóki społeczeństwo zalecało swoim członkom łączenie się w monogamiczne pary o wysokim poziomie inwestycji, większości mężczyzn o niższym statusie udawało się uczynić siebie wystarczająco atrakcyjnymi dla kobiet, które były wystarczająco atrakcyjne dla nich. System był dostosowany do nich, a nie do mężczyzn o najwyższym statusie. Jeśli ci ostatni chcieli w pełni wykorzystać seksualne zalety wyższego statusu, musieli oszukiwać i łamać zasady systemu (często to robili).
W nowym systemie, w którym społeczeństwo podkreśla, że nikt nie jest nikomu nic winien i że każdy powinien zawsze podążać za swoimi uczuciami, o ile ma do czynienia z dorosłymi osobami wyrażającymi na to zgodę, mężczyźni o wysokim statusie, którzy chcą wszystkiego, w końcu stali się najlepiej przystosowanymi obywatelami. Mogą uzyskać wszystkie korzyści, jakie daje im ich status, bez konieczności oszukiwania lub wstydzenia się czegokolwiek. Ofiarami systemu są natomiast wszyscy ludzie, którzy nie są mężczyznami o wysokim statusie i nie mogą już znaleźć partnerki, która chciałaby w nich zainwestować.
Opisuje się to jako męski problem, ponieważ ci, którzy wyrażają wyraźne niezadowolenie z tej sytuacji, to głównie młodzi mężczyźni. Jednak za tymi młodymi mężczyznami żyjącymi w celibacie musi kryć się podobna liczba młodych kobiet, które również żyją w celibacie lub muszą umawiać się z mężczyznami, którzy nie mają zamiaru wchodzić z nimi w związek na całe życie. Incele twierdzą, że młode kobiety powinny być zadowolone z tej sytuacji, ponieważ mają większą możliwość wyboru. Ale najwyraźniej młode dziewczęta i kobiety są z czegoś niezadowolone. W przeciwnym razie ich wskaźniki depresji nie wzrosłyby ponad dwukrotnie od 2009 roku. Wymowny jest również fakt, że osoby osiągające słabe wyniki w nauce, prawdopodobnie będące przybliżeniem niskiego statusu, są najbardziej nieszczęśliwe.
Odsetek dziesięcioklasistów z wysokimi objawami depresji, według płci i poziomu osiągnięć (oceny i plany dotyczące studiów). Wykres zapożyczony z postu Jean M. Twenge „ Academic Pressure Cannot Explain the Mental Illness Epidemic ” na After Babel.
Koniec z różami dla Becky
W rzeczywistości prawie każda statystyka przedstawiona przez Haidta i jego współpracowników wskazuje na fakt, że najbardziej przygnębionymi nastolatkami są te, które incele nazywają Becky (lub przyszłymi Becky). W terminologii inceli, Stacy jest bardzo atrakcyjną kobietą o wyższym statusie. Becky to tylko umiarkowanie atrakcyjna kobieta o umiarkowanym statusie społecznym. Incele oskarżają Becky o dążenie do mężczyzn o najwyższym statusie, jednocześnie ignorując mężczyzn na ich własnym poziomie.
Nie mogę sobie wyobrazić młodych mężczyzn, których spotkałam na początku XXI wieku, tworzących obraz taki jak ten z Incel Wiki. Do tego czasu zwyczajność była wysoko cenioną cechą u kobiet.
Kiedy byłam nastolatką, często zauważałam zwyczajność dziewczyn, którym się udało i które zostały dziewczynami chłopców o wysokim statusie społecznym. Nie było sposobu, bym mogła przewidzieć, kto zostanie dziewczyną o wysokim statusie, gdy już oddzieliłam te bardzo niefajne, dziwaki (takie jak ja) i mniej lub bardziej atrakcyjną jedną trzecią. Mizoginia zdecydowanie istniała 20 lat temu. Ale myślę, że nikt nie wpadłby na pomysł wymyślania obelg dla zupełnie zwyczajnych młodych kobiet. Na dziewczyny można było patrzeć z góry za to, że są wyjątkowo brzydkie, wyjątkowo grube lub wyjątkowo dziwaczne. Ale nie za przeciętną atrakcyjność. Wszyscy zgadzali się, że młode kobiety są atrakcyjne same w sobie. Ludzie wciąż wierzyli w miłość, więc oczekiwano, że każda w miarę atrakcyjna dziewczyna prędzej czy później przyciągnie uwagę młodego mężczyzny, który doceni jej szczególne zalety.
Może być tak, że średnio atrakcyjne dziewczyny, z umiarkowanymi perspektywami na status społeczny, popadają w depresję, ponieważ spędzają zbyt dużo czasu przyklejone do swoich telefonów. Może być też tak, że te dziewczyny wpatrują się w swoje ekrany z powodu złego samopoczucia, ponieważ zwykłe dziewczyny nie są już zbytnio doceniane. Te dziewczyny wiedzą, że są zwyczajne i mają niewiele realistycznych nadziei na stanie się kimś innym. Więc zabijają swój czas oglądając media ekranowe.
Wykres skopiowany z Social Media and Mental Health: A Collaborative Review autorstwa Jonathana Haidta, Jean Twenge i Zacha Rauscha.
Stawanie się tylko kobietą
Myślę, że powyższy wykres, zaczerpnięty ze zbioru danych Team Haidt, wskazuje, że młode dziewczęta przede wszystkim korzystają z mediów ekranowych z braku lepszych rzeczy do zrobienia. Bez względu na to, jakie pasywne media konsumują nastoletnie dziewczęta: media społecznościowe, internet, telewizja: Jest to mniej więcej w równym stopniu związane z depresją. Sugeruje to, że może istnieć ważna przyczynowość w drugą stronę: dziewczęta, które czują brak sprawczości, wypełniają swój czas dowolną rozrywką. Ambitne dziewczęta nadal mają pewne poczucie sprawczości, ponieważ poprzez swoją edukację tworzą dla siebie przyszłość. Jednak w przypadku dziewcząt o niższych ambicjach akademickich perspektywy pogorszyły się w ciągu ostatnich 20 lat.
20 lat temu dość duża część dziewcząt, które spotkałam, naprawdę nie miała większych ambicji, niż zostanie dziewczyną, żoną i matką. Miały też pracę, ale nie było to ich główną ambicją. Kilkadziesiąt lat wcześniej równość płci dała dziewczętom możliwość samodzielnego podniesienia statusu społecznego. Pozwoliło ambitnym i uczącym się dziewczętom awansować w klasie społecznej i stać się partnerkami dla mężczyzn o wyższym statusie. Ale zaledwie dwie dekady temu wiele dziewcząt nie skorzystało z tej szansy. Chodziłam do szkoły z wieloma takimi dziewczynami. Dziewczyny, które nie starały się poprawić swojego statusu społecznego i perspektyw małżeńskich. Dziewczyny, które były tylko dziewczynami, mając nadzieję, raczej realistycznie, że zostaną docenione jako takie. Głównym celem w życiu tych dziewcząt nie była żadna konkretna kariera ani żadne szczególne osiągnięcia. Chodziło o to, by wyjść za mąż za właściwego mężczyznę.
Myślę, że takie dziewczyny wciąż istnieją. Jestem pewna, że wciąż jest wiele dziewcząt, które nie czują się zbytnio zainspirowane do wzięcia udziału w wyścigu szczurów, jakim jest wyższe wykształcenie i kariera zawodowa. Ale dziś perspektywy tych dziewcząt są znacznie gorsze, niż 20 lat temu. 20 lat temu większość niezbyt ambitnych dziewcząt miała wartość tylko dlatego, że były dziewczętami. Dziś są zwykłymi Beckies.
Istnienie tych dziewcząt rzadko jest otwarcie uznawane. Nie możemy o nich mówić bez mówienia o ograniczonym sukcesie równości płci. Przez dziesięciolecia równość płci była opcją oferowaną wszystkim. Ale nie wszyscy wybrali tę opcję. Wiele osób wolało nadal organizować swoje życie w oparciu o płeć, choć nie są do tego w żaden sposób zobowiązani.
Jordan Peterson mówi młodym mężczyznom, którzy nie robią w życiu nic pożytecznego, że tak naprawdę wcale nie są wspaniali tacy, jacy są. Zamiast tego powinni pracować nad tym, by stać się tymi, którymi chcą być. Kto mówi coś podobnego młodym kobietom? Kto mówi młodym kobietom, że w tej chwili nie są dobre takie, jakie są, ponieważ nic nie osiągają, ale dzięki wytrwałej ciężkiej pracy mogą coś osiągnąć? Myślę, że nikt tego nie robi z jednego prostego powodu: młode kobiety nigdy nie stały się użyteczne głównie dzięki własnej pracy i staraniom. Młode kobiety były użyteczne same w sobie jako atrakcyjne dziewczyny, przyszłe żony i matki. To, czego od nich wymagano, to przede wszystkim to, by się do tego nie kwalifikowały.
Nie chcę przez to powiedzieć, że dziewczęta były lub są leniwe, lub że dostają wszystko za darmo, jak twierdzą niektórzy incele. Wręcz przeciwnie, dziewczęta mają tendencję do bycia potulnymi i posłusznymi w większym stopniu, niż chłopcy. Kiedy byłam młoda, dziewczyny bez większych ambicji kończyły szkołę, podejmowały pracę i nie oczekiwały niczego więcej. Po zostaniu matkami ciężko pracowały, aby wychować i utrzymać swoje dzieci. Jednak to nie ciężka praca tworzyła historię ich życia. Nie były kobietami, które same się stworzyły. Zamiast tego, to co ukształtowało ich życie, to przede wszystkim to, którego mężczyznę poślubiły. Bycie mężczyzną tradycyjnie koncentruje się na osiągnięciach. Bycie kobietą już nie. Kobiety są doceniane za bycie atrakcyjnymi, lojalnymi, opiekuńczymi, matczynymi i tak dalej.
Ponadto, kobiety są bardziej obciążone pracą po ślubie, podczas gdy mężczyźni powinni pracować również przed ślubem. Znajduje to odzwierciedlenie w różnicy wieku, która nadal jest powszechna między małżonkami w zachodnim społeczeństwie. Mężczyźni wiążą się z kobietami, które są średnio o kilka lat młodsze. Ma to sens, ponieważ ciężka praca kobiet jako matek powinna przyjść po ślubie, podczas gdy ciężka praca mężczyzn jako żywicieli rodziny może być łatwo przygotowana przed ślubem.
Pokolenie temu byli ambitni mężczyźni i kobiety, którzy byli zajęci podnoszeniem swojego statusu społecznego. Byli też niezbyt ambitni młodzi mężczyźni, którzy mimo to pracowali, by zarobić na przyzwoite życie. Były też niezbyt ambitne młode kobiety, które dostosowywały się do oczekiwań i miały nadzieję, że nadejdzie miłość. Dziś ambitni ludzie robią mniej więcej to samo, co robili ambitni ludzie dwie dekady temu. Nieambitni mężczyźni również robią raczej podobne rzeczy (jeśli nie są całkowicie pochłonięci grami komputerowymi), ale są z tego mniej zadowoleni, ponieważ nagroda za bycie posłusznym młodym mężczyzną nie jest już tak oczywista, jak była.
Nieambitne kobiety robią jednak inne rzeczy, niż dwadzieścia lat temu. Wtedy robiły to, czego od nich oczekiwano, czekając na odpowiedniego mężczyznę. Dziś nie mogą już realistycznie żywić takich nadziei, ponieważ wysoce inwestycyjne, oparte na zaufaniu relacje między mężczyznami i kobietami stały się znacznie mniej modne.
Dane z Monitoring the Future, wykres Gimbrone et al. (2022), z wpisu na blogu Jonathana Haidta Why the Mental Health of Liberal Girls Sank First and Fastest.
Jest to szczególnie prawdziwe w przypadku liberałów. Konserwatyści społeczni nadal cenią małżeństwo i rodzinę. W ten sposób domyślnie nadal cenią męskość i kobiecość ze względu na nie. Dla społecznie liberalnych nastolatków, ci z mojego pokolenia, którzy flirtowali, imprezowali i umawiali się na randki po trzydziestce, są teraz wzorami do naśladowania dla dorosłych. Dla społecznie konserwatywnych nastolatków wzorem do naśladowania są ci, którzy mądrze wybrali partnera i założyli rodzinę. Konserwatyści społeczni nie akceptują najbardziej ekstremalnych zmian społecznych, które miały miejsce w ciągu ostatnich 20 lat. Dlatego życie liberalnych nastolatków zmieniło się znacznie bardziej, niż życie konserwatywnych nastolatków. Myślę, że wiele konserwatywnych dziewcząt nadal ma poczucie kobiecej wartości, które było tak wszechobecne wśród nastolatek w 2003 roku.
Zwyczaj tworzenia wysoko inwestujących, stabilnych romantycznych par coraz bardziej zanika. Zwłaszcza wśród osób o liberalnych poglądach. Ktokolwiek ponosi za to winę, nie dotyczy to tylko inceli. Dotyczy to również Beckies, które nie są już doceniane za swoje proste, kobiece cnoty. Beckies są tak samo bezużyteczne jak incele i nie ma nawet Jordana Petersona, który powiedziałby im, jak być mniej bezużytecznymi. Mają więc mnóstwo czasu na przeglądanie mediów społecznościowych i oglądanie telewizji, podczas gdy nie robią nic, by poprawić swoją sytuację.
Zmieniło się znacznie więcej, niż media społecznościowe
Nie jestem w żaden sposób gotowa na uniewinnienie mediów społecznościowych od zmian społecznych, które miały miejsce. Internetowa rozrywka pomogła dorosłym wyrwać nastolatków z prawdziwego, potencjalnie niebezpiecznego świata do ich własnych pokoi z ekranami rozrywkowymi. Dzięki tym ekranom nastolatki mogą tworzyć dokładne obrazy tego, co sprawia, że są podekscytowane seksualnie i co lubią w partnerze. Zamiast przyglądać się osobie przeciwnej płci w szkole i zadurzać się w niej, mogą wybierać spośród tysięcy zdjęć, jaka powinna być ich seksualna i romantyczna partnerka.
Rozwój ten zdewaluował zarówno prawdziwych mężczyzn, jak i prawdziwe kobiety. Kultura skrajnego indywidualizmu z jednej strony i ogromny wybór Internetu z drugiej strony stworzyły kulturę, która nie docenia zwykłych mężczyzn i kobiet. Skrajny indywidualizm nauczył nas, że nasze pragnienia są zawsze słuszne. Internet dostarczył nam tysiące sugestii dotyczących tego, czego powinniśmy pragnąć. W rezultacie nie pragniemy już siebie nawzajem tak jak wcześniej. Te, które przede wszystkim żyją, aby być pożądanymi, młode kobiety bez wysokich ambicji zawodowych, są najbardziej dotknięci tym rozwojem.
Wina mediów społecznościowych jest tu oczywista. Mimo to nie mam nadziei, że firmy technologiczne rozwiążą ten problem. Nie sądzę nawet, by mogły go rozwiązać, nawet gdyby chciały. Firmy technologiczne wiedzą, jak tworzyć psychicznie uzależniające aplikacje, ale nie są w stanie zmienić kultury. Dla dzisiejszych nastolatków media społecznościowe są oknem na świat zewnętrzny. Usunięcie tego okna niczego nie rozwiąże, jeśli drzwi pozostaną zamknięte.
Młodzi ludzie nie byli idealnie szczęśliwi dwie dekady temu. Byli po prostu nieco mniej nieszczęśliwi. Życie było co najmniej ciężkie. Zmiana kultury z powrotem na taką, jaka była wtedy, nie jest pożądana, nawet gdyby była możliwa. To, czego potrzebujemy, to poprawa obecnej kultury. Coś, co przywróci nastolatkom ich sprawczość i pomoże im wyznaczyć sobie osiągalne cele relacyjne i społeczne. Większa świadomość zagrożeń związanych z mediami społecznościowymi może być częścią takiej ulepszonej kultury. Ale przede wszystkim musi dostarczyć ludziom wskazówek, co powinni robić razem, gdy nie patrzą w ekrany.
https://woodfromeden.substack.com/p/becky-is-depressed