Jane Ridley
Ten esej jest oparty na rozmowie z 41-letnią Brittany Patterson, pośredniczką w obrocie nieruchomościami i mamą czwórki dzieci z hrabstwa Fannin w stanie Georgia. Został on zredagowany pod kątem długości i przejrzystości.
Mój telefon komórkowy zadzwonił w porze lunchu 30 października 2024 roku, pod koniec wizyty u lekarza mojego 14-letniego syna Evandera. To była policja.
Zastępca szeryfa zapytał, czy wiem, że mój najmłodszy syn, Soren, który wkrótce skończy 11 lat, był sam w centrum miasta. „Nie” - odpowiedziałem.
Okazało się, że przeszedł niecałą milę od naszego domu w lesie, gdzie uczy się w domu. Zastępca chciał wiedzieć, dlaczego tam był, jak się tam dostał i dlaczego nie wiedziałem, gdzie jest.
Byłam zirytowana na Sorena, że pojechał do miasta bez uprzedniego poinformowania mnie lub innych członków rodziny, ale nie panikowałam. Powiedziałam jej, że znam drogi i że jest wystarczająco dojrzały, by dojść tam bez incydentów.
Zastępca powiedział, że to nie było bezpieczne, ponieważ była to niebezpieczna droga. Powiedziała, że mogło się wydarzyć wiele rzeczy, w tym porwanie.
Policja przywiozła go do domu
Piętnaście minut później, gdy spieszyłam się do domu od lekarza, zadzwonił mój tata i powiedział, że policja odwiozła Sorena. Razem z mamą skarciłyśmy go za to, że wyszedł z domu, nie mówiąc nam, dokąd się wybiera i jak długo tam będzie.
Rozmawialiśmy o tym, co się stało. Soren miał mi towarzyszyć na spotkaniu, ale nie było go tam, gdy zadzwoniłam, by powiedzieć, że czas iść.
Uznałam, że postanowił zostać. Nie martwiłam się tym, ponieważ wiedziałam, że wrócimy za około półtorej godziny.
Mieszkamy na wiejskim terenie o powierzchni 16 akrów, który obejmuje nasz dom, w którym znajduje się apartament dla mojego taty, który zawsze jest w domu. Moja mama i siostry mieszkają w budynku oddalonym o trzy minuty spacerem. Dzieci - mamy też dwie córki, 16-letnią Enolę i 12-letnią Selah - zawsze przemieszczają się między posiadłościami.
Dorastaliśmy z dużą niezależnością
Mój mąż, Josh, który pracuje poza stanem, i ja oboje wychowaliśmy się z dużą swobodą i niezależnością. Jesteśmy wolnymi rodzicami, którzy chcą takiego samego życia dla naszych dzieci. Mogą wracać do lasu, kopać i budować forty. Jeżdżą na rowerach terenowych lub chodzą do domu sąsiada, gdzie jest ładne płaskie miejsce do gry w koszykówkę.
Soren powiedział mi, że nudził się w porze lunchu i chciał po prostu pójść na spacer. Wszedł do naszego małego miasteczka liczącego 370 osób wzdłuż krawędzi drogi - która ma ograniczenie prędkości od 25 do 35 mil na godzinę. Przeszedł przez stację benzynową, by przywitać się z babcią kolegi, która tam pracuje.
Nie było jej w pobliżu, więc poszedł do Dollar General. Był w drodze powrotnej do domu, kiedy kobieta przed pocztą zawołała go do swojego samochodu.
„Zapytała, czy wszystko ze mną w porządku, a ja odpowiedziałem, że tak” - powiedział mi Soren. Zapytała go, kim jest jego mama, a on powiedział jej, jak mam na imię. Potem trochę się zdenerwował - nie czuł, że powinien z nią rozmawiać - i po prostu odszedł. Domyślam się, że w pewnym momencie zadzwoniła na policję.
Nie zrugałam Sorena za to, że poszedł do Dollar General, bo uważam, że to w porządku. Wkurzyłam się na niego za to, że nie dał mi znać, że idzie, gdy opuszczał posesję. To była kwestia komunikacji. Przeprosił i kontynuowaliśmy popołudnie.
Zostałam aresztowana
Około 6:30 zastępca szeryfa i inny funkcjonariusz zapukali do naszych drzwi.
Otworzyłam drzwi i podniosłam palec, pytając, czy mogą dać mi chwilę na zakończenie rozmowy telefonicznej z klientem. „Musisz teraz wyjść na zewnątrz” - powiedział zastępca. Poprosili mnie, abym się odwróciła i założyła ręce za plecy. Soren siedział tam i obserwował całe zajście.
Powiedzieli, że jestem aresztowana pod zarzutem nieostrożnego zachowania i zabrali mi telefon.
Na posterunku pobrali ode mnie odciski palców. Rozebrali mnie i kazali przebrać się w pomarańczowy kombinezon. Przeskanowali moje ciało i zrobili mi zdjęcie.
Byłam tam tylko półtorej godziny. Moja mama i siostra zapłaciły 500 dolarów za zwolnienie mnie za kaucją i przed 20:30 wróciłam do domu.
W Halloween kierownik sprawy z Division of Family and Children Services odwiedził nasz dom i rozmawiał z dziećmi, moją mamą, szwagierką i tatą.
Poproszono mnie o podpisanie planu bezpieczeństwa
Następnego dnia skontaktowałem się z Davidem DeLugasem, założycielem ParentsUSA, organizacji non-profit, która często zapewnia wsparcie prawne pro bono rodzicom niesłusznie oskarżonym o zaniedbywanie dzieci.
Kierownik sprawy wysłała mi SMS-a 5 listopada, ponieważ chciała wpaść, aby omówić tak zwany plan bezpieczeństwa. Wymagał on ode mnie oddelegowania „osoby odpowiedzialnej za bezpieczeństwo” - przypuszczalnie mojej mamy - aby była „świadomym uczestnikiem i opiekunem” i czuwała nad dziećmi, gdy mnie nie będzie. Pod jej nadzorem musiałem również pobrać aplikację śledzącą na telefon Sorena, aby móc monitorować jego lokalizację.
DeLugas, adwokat, wyjaśnił plusy i minusy podpisania - lub niepodpisania - planu bezpieczeństwa.
Zdecydowałem, że lepiej go nie podpisywać. Zdawałem sobie sprawę z potencjalnego ryzyka - że funkcjonariusze mogą naciskać na tę kwestię, a może nawet próbować usunąć moje dzieci z domu - więc to przerażające.
Czuję jednak, że ważniejsze jest stawanie w obronie tego, w co wierzymy. Moje dzieci popierają tę decyzję, ponieważ rozmawialiśmy o wszystkim, co się dzieje. Wiemy, że maksymalną karą może być grzywna w wysokości 1000 dolarów i do roku więzienia. DeLugas pomaga nam kwestionować zarzuty.
Tymczasem przyjaciele i rodzina powiedzieli, że są zaniepokojeni, ponieważ czasami zostawiają swoje dzieci same w domu lub wychodzą na spacery jak Soren. Zastanawiają się teraz, czy z tego powodu pojawią się policjanci.
Nikt z nas nie chce, aby rząd mówił nam, jak wychowywać nasze dzieci.
https://www.businessinsider.com/mom-arrested-after-tween-walked-mile-town-alone-2024-11?IR=T