Wykorzystaj potwory pod łóżkiem do pracy
Carlyn Beccia
16 października
Prawie nie dotarłam do pierwszej klasy.
Mam pięć lat, spocone dłonie ściskające ołówek nr 2, zirytowana mama splotła mi włosy w ciasne warkocze, które nie zasłaniają mojej twarzy.
Moja nauczycielka, pani Franco, góruje nade mną, gestykulując długimi ramionami jak gigantyczny struś próbujący wzbić się do lotu. Jestem nią przerażona. Przerażenie, które paraliżuje.
Nie, dusi. Odmawiam wypowiedzenia choćby jednego słowa. Kiedy pada moje imię, zwieszam rozpalone policzki ku podłodze i udaję, że go nie znam. Kiedy zadaje pytanie, moje ramiona nie wystrzeliwują w kierunku jarzeniówek, ale zamiast tego składają się wokół mojego środka, aby chronić mój brzuch przed jej sondami.
W następnych miesiącach odmówiłem wypowiedzenia choćby jednego słowa na zajęciach. I mam na myśli ani JEDNEGO słowa. Teraz wiem, że cierpiałem na mutyzm wybiórczy - zaburzenie lękowe, w którym osoba normalnie zdolna do mówienia nie może mówić w określonych sytuacjach.
W latach 80. nieme dzieci były głupimi dziećmi. Naturalnie więc pani Franco zasugerowała, bym cofnęła się o jedną klasę. Z niedowierzaniem moja mama stwierdziła, że nigdy nie milczę w domu i zażądała testu IQ.
Do dziś moja mama lubi się przechwalać, że w teście IQ uzyskałam wynik „na poziomie geniusza”. Mocno podejrzewam, że jej pamięć o wydarzeniach została przyćmiona przez ten moment zemsty, kiedy mogła powiedzieć: „Widzisz… mówiłam ci, że moje dziecko nie jest głupie”.
Ale pod wieloma względami moje lęki nie były inteligentne.
Mój ojciec był zdeterminowany, by wyleczyć mnie z nich poprzez własną formę terapii ekspozycyjnej - opowiadał mi najstraszniejsze, mrożące krew w żyłach historie na dobranoc. Moją ulubioną była Goga - „przyjazny potwór”. Goga zawsze był pokonywany przez jakiegoś bohatera o epickich proporcjach ze złotym lasso i umiejętnością wzniecania pożarów (co teraz zdaję sobie sprawę, że zostało skradzione częściowo z mitologii, a częściowo od Stephena Kinga).
Co dziwne, lubiłam przerażające opowieści mojego ojca. Był to zamknięty i bezpieczny sposób na konfrontację z moimi lękami. Na arenie jego narracji byłam odważnym gladiatorem zabijającym lwy i zawsze byłam zwycięzcą. Zaczęłam nawet dorzucać własne krwawe szczegóły, aby przerazić moją młodszą siostrę, przekazując jej moją olimpijską lekcję strachu - potwory można oswoić.
Może wydawać się dziwne, że niespokojne dziecko uwielbia przerażające historie, ale według dr Lawrence’a Sipe’ a, profesora literatury dziecięcej na University of Pennsylvania’s Graduate School of Education, przerażające historie „pomagają dzieciom zmierzyć się z lękami, które już mają - i pokonać je”.
Węże, rekiny, pająki, wysokość, zamknięte przestrzenie - jako ludzie jesteśmy obdarzeni wyobraźnią i przekleństwem nieograniczonych lęków. Nazywamy te lęki fobiami od greckiego słowa phobos („strach”), ale istnieje inny rodzaj strachu, który nie jest związany z żadnym namacalnym niebezpieczeństwem. Jest nim niepokój.
Niepokój płynie swobodnie w naszym oczekiwaniu na zbliżającą się katastrofę. Lęk nie ma żadnej kotwicy. Jego ciemne wody grożą, że wciągną nas na dno i pochłoną bezimienne potwory.
Ale strach jest inny. Strach służy jakiemuś celowi. Nasi przodkowie, którzy nie bali się, że zostaną zjedzeni przez tygrysa szablozębnego…., bali się. Jest to jeden z powodów, dla których neuroprzekaźniki strachu nie zmieniły się od czasów naszych najwcześniejszych przodków.
Strach służy ważnemu celowi. Strach utrzymuje nas przy życiu.
Strach napędza również empatię.
Empatia jest definiowana jako nasza zdolność do postawienia się na miejscu innych i jest integralną częścią rozwoju dzieciństwa. Kiedy dzieci czytają o złoczyńcy, konfrontują się z ciemną stroną ludzkości. Następnie mogą postawić się na miejscu ofiar i połączyć się z ich wrażliwością.
„ Przede wszystkim dzieci uwielbiają mnie, ponieważ piszę historie, które mówią im o ich zdolności do zła”. - Ray Bradbury
Czy kiedykolwiek zauważyłeś, że kiedy ktoś zakrada się za tobą i krzyczy: „ Buu!”, twoją pierwszą reakcją jest przerażenie, ale drugą reakcją jest często śmiech. To dopamina miesza ci w mózgu. Dopamina jest uwalniana, gdy odczuwamy strach, ale jest również uwalniana, gdy odczuwamy przyjemność. Dlatego właśnie lubimy się bać. Kiedy pokonujemy strach, daje nam to poczucie kontroli nad naszym otoczeniem. Coś nas przestraszyło, ale przetrwaliśmy.
Oczywiście nie sugeruję, byś czytał „Horror w Amityville ” swojemu sześciolatkowi. Straszne historie powinny być zabawne i odmierzane w małych dawkach. I tylko rodzic zna próg bólu swojego dziecka.
Ale szczególnie w przypadku młodszych dzieci, w wielu bajkach są duże i małe potwory, które mogą nauczyć je równie potwornych emocji. Czarownica w Jasiu i Małgosi (porzucenie). Zła macocha w Kopciuszku (chciwość i zazdrość). Wilk w Czerwonym Kapturku (śmierć i odrodzenie).
Te historie mają jedną wspólną cechę - pozwalają dzieciom zmierzyć się ze swoimi lękami na ich własnych warunkach. Ponieważ w każdej chwili mogą zamknąć książkę i odejść. I to są łańcuchy, które wiążą potwora lęku - dając dziecku moc kontrolowania go.
https://substack.com/app-link/post?publication_id=861539&post_id=150261766